Termin „locavore”, wywodzący się z kultur Zachodu, odnosi się do osób celowo wybierających naturalne produkty pochodzące z lokalnych upraw lub hodowli. Ruch „locavore” zdobywa na popularności zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i w zachodniej części Europy, zwiększając liczbę swoich zwolenników. W roku 2007, to słowo zostało nawet uznane za „słowo roku” przez amerykańską edycję słownika Oxford. Czy jednak w Polsce jest możliwe bycie „locavore”?
Trend na zdrowe jedzenie na dobre zakorzenił się już w naszym kraju. Polscy konsumenci, coraz chętniej wybierają produkty oznaczone jako „eko”. Imponująca liczba osób przewija się przez targi zdrowej żywności, które są organizowane nie tylko na tradycyjnych miejskich bazarach, ale także w dużych centrach handlowych i targowych. Ten rosnący trend jest niewątpliwie pozytywnym zjawiskiem, jednak nie zawsze idzie w parze ze wzrostem ekologicznej świadomości polskich konsumentów.
Warto pamiętać, że etykieta „eko” nie gwarantuje nam produktu rzeczywiście zdrowszego – często jednak droższego. Czasem może się zdarzyć, że warzywa i owoce, które kupujemy na lokalnym rynku, pochodzą od tych samych dostawców, co te dostarczane do supermarketów. Możliwe jest więc, że atrakcyjne pomidory, które przyciągają nasze spojrzenie na straganach malowniczego targu, zostały tam dostarczone z dużej plantacji lub giełdy umieszczonej na drugim końcu kraju. Warto też pamiętać, że nawet żywność pochodząca z certyfikowanych upraw ekologicznych musi być odpowiednio zakonserwowana do transportu, aby dotarła do konsumenta nienaruszona.